Było późne popołudnie. Słońce pomału zachodziło. W małej chatce w lesie siedziały dwie niezwykłe dziewczyny. Każda z nich miała koci ogon i uszy. Młodsza opatrywała ramie drugiej. Miała smutny wyraz twarzy.
-Itami... Przepraszam cię...- szepneła białowłosa.
-Nana to nie twoja wina...-odpowiedziała czarnowłosa.
-Ale gdybym uważała,ten powóz...
-To był mój obowiązek,a szkło które wpadłam to nieuwaga innych,a teraz...-wstała i podeszła do drzwi od drugiego pomieszczenia.-...jeśli pozwolisz, przygotuje kolacje.-D...dobrze.-gdy brązowooka wyszła,dziewczyna rozczesała swoje białe długie włosy. Rozmyślała o przygodach, które przeżyła.Ciągłe podróżowanie, przenoszenie się z miejsca na miejsce... Dla niektórych może to być męczące,ale dla niej tak było dobrze. Miała osobę z którą dzieliła te chwile. Itami była dla niej jak starsza siostra. Chciała być tak silna i odważna jak ona.Jej rozmyślania przerwało wałanie oznajmujące,że kolacja jest gotowa. Usiadła przy stole, a Yoshi podała jej posiłek.-Jutro rano wyruszamy.Ja wychodzę.Wracam za godzinę.Smacznego.-powiedziała i wyszła. Zawsze tak robiła. Przygotowywała posiłek i wychodziła. Wracała kiedy Nana kładła się spać. Dziewczyna szybko zjadła,wykąpała się i położyła. Zastanawiała się co robi brązowooka gdy jest sama.Rozmyślania pochłonęły ją tak, że nie zauważyła nawet jak oddała się w objęcia Morfeusza. W tym czasie nad jeziorkiem siedziała czarnowłosa neko. Nogi miała podciągnięte pod brodę. Patrzyła na medalion w którym znajdowało się zdjęcie jej rodziców.Tęskniła za nimi.Wiedziała, że jej zadaniem jest ochrona Księżniczki. Wampiry w każdej chwili mogły zaatakować. Zauważyła, że słońce zaszło,a gwiazdy świecą na niebie. Lubiła na nie patrzeć.Uspokajały ją.Wstała i zaczeła iść w stronę domku.Rozłożyła wietrzną barierę dla ochrony,zjadła, wzieła prysznic i położyła się.Następnego dnia obudziły ją promienie słońca.Szybko wstała, przygotowała śniadanie i posprzątała.Kiedy pakowała ostatnie rzeczy obudziła się czarnooka.
-Ohayo...-powiedziała ziewając .
-Witaj, Księżniczko.-odpowiedziała kłaniając się. Zawsze witała ją oficjalnie,a później zwracała się do niej zwyczjanie.
-Za ile ruszamy?
-Zaraz po śniadaniu.-młodsza neko przytakneła. Szybko zjadła,przebrała się i uczesała. Gdy były gotowe opuściły chatkę. Dłuższą chwile szły w ciszy. Podróż zawsze się tak zaczynała. Początek cichy,a dalsza część gadatliwa.-Więc,dokąd teraz?
-Najlepiej będzie wyruszyć na zachód.Jeśli zdążymy przed zmrokiem,noc spędzimy w pobliskiej wiosce oddalonej o kilkanaście kilometrów.Dalej zobaczymy...
-Rozumiem.-ufała jej.Itami nigdy się nie myliła jeśli chodzi o cel wędrówki. Znów zapanowała cisza.Czułe uszy dziewczyn wyłapały dźwięki.Czarnowłosa staneła przed Księżniczką,wyciągneła katanę i przyjeła pozycje obronną.Z lasu wyszło czterech mężczyzn.Uśmiechali się szyderczo do nich.
-Czego chcecie?!-krzykneła w ich stronę.
-Prosze,prosze...Czyż to nie neko?-zapytał jeden z nich
-Rzeczywiście...One są chyba ostatnie.Ciekawe ile dostaniemy jeśli je sprzedamy.
-Brać je-krzykną prawdopodobnie lider. Rzucili się na nie.Yoshi odepchneła Nanę i zablokowała cios kataną.Podniosła rękę,a z niej wystrzelił strumień wody o wysokim ciśnieniu.Odepchneło go tak,że wpadł na pobliskie drzewo i stracił przytomność. Drugiego przecieła mieczem.Złapała się za ramię. Rana z wczoraj dała o sobie znać. Jeden z mężczyzn korzystając z sytuacji ruszył w stronę Vavi. Był już blisko. W ostatniej chwili kobieta skoczyła przed nią.Broń przecieła jej lewy policzek. Z jej rąk wystrzeliła kula ognia,która pochłoneła wrogów,skazując ich tym samym na śmierć.Wyprostowała się i podeszła do towarzyszki.
-Wszystko dobrze?
-Jasne, a z tobą?-zap zamartwionym głosem.
-Wszystko okej,ale ta ręka...-pokazała na zabandarzowane ramię.
-Spróbuje coś poradzić...-wyjęła swój magiczny kamyk. Zaczoł świecić na zielono. Przyłożyła go do rany dziewczyny.Po chwili znikneła.-Gotowe!
-Dzięki...Możemy ruszać dalej?
-Oczywiście!-dziewczyna z uśmiechem podążała za koleżanką.Przed zmrokiem dotarły do wioski, gdzie zameldowały się w hotelu. Po zjedzonej kolacji pogrążyły się we śnie.Jedna miała piękny,miły sen z kolei druga była pogrążona w koszmarze.Ten koszmar zawsze kończył sie tak samo,przypominając jej o tym jak 10 lat temu została odłączona od rodziny i przydzielono jej zadanie ochrony Księżniczki. W nocy budziła się wielokrotnie. Pamiętała krzyki mężczyzny, który wyprowadził je z miasta. Pamiętała te krwisto-czerwone oczy. Z takimi myślami ponownie zasnełą.
-Itami... Przepraszam cię...- szepneła białowłosa.
-Nana to nie twoja wina...-odpowiedziała czarnowłosa.
-Ale gdybym uważała,ten powóz...
-To był mój obowiązek,a szkło które wpadłam to nieuwaga innych,a teraz...-wstała i podeszła do drzwi od drugiego pomieszczenia.-...jeśli pozwolisz, przygotuje kolacje.-D...dobrze.-gdy brązowooka wyszła,dziewczyna rozczesała swoje białe długie włosy. Rozmyślała o przygodach, które przeżyła.Ciągłe podróżowanie, przenoszenie się z miejsca na miejsce... Dla niektórych może to być męczące,ale dla niej tak było dobrze. Miała osobę z którą dzieliła te chwile. Itami była dla niej jak starsza siostra. Chciała być tak silna i odważna jak ona.Jej rozmyślania przerwało wałanie oznajmujące,że kolacja jest gotowa. Usiadła przy stole, a Yoshi podała jej posiłek.-Jutro rano wyruszamy.Ja wychodzę.Wracam za godzinę.Smacznego.-powiedziała i wyszła. Zawsze tak robiła. Przygotowywała posiłek i wychodziła. Wracała kiedy Nana kładła się spać. Dziewczyna szybko zjadła,wykąpała się i położyła. Zastanawiała się co robi brązowooka gdy jest sama.Rozmyślania pochłonęły ją tak, że nie zauważyła nawet jak oddała się w objęcia Morfeusza. W tym czasie nad jeziorkiem siedziała czarnowłosa neko. Nogi miała podciągnięte pod brodę. Patrzyła na medalion w którym znajdowało się zdjęcie jej rodziców.Tęskniła za nimi.Wiedziała, że jej zadaniem jest ochrona Księżniczki. Wampiry w każdej chwili mogły zaatakować. Zauważyła, że słońce zaszło,a gwiazdy świecą na niebie. Lubiła na nie patrzeć.Uspokajały ją.Wstała i zaczeła iść w stronę domku.Rozłożyła wietrzną barierę dla ochrony,zjadła, wzieła prysznic i położyła się.Następnego dnia obudziły ją promienie słońca.Szybko wstała, przygotowała śniadanie i posprzątała.Kiedy pakowała ostatnie rzeczy obudziła się czarnooka.
-Ohayo...-powiedziała ziewając .
-Witaj, Księżniczko.-odpowiedziała kłaniając się. Zawsze witała ją oficjalnie,a później zwracała się do niej zwyczjanie.
-Za ile ruszamy?
-Zaraz po śniadaniu.-młodsza neko przytakneła. Szybko zjadła,przebrała się i uczesała. Gdy były gotowe opuściły chatkę. Dłuższą chwile szły w ciszy. Podróż zawsze się tak zaczynała. Początek cichy,a dalsza część gadatliwa.-Więc,dokąd teraz?
-Najlepiej będzie wyruszyć na zachód.Jeśli zdążymy przed zmrokiem,noc spędzimy w pobliskiej wiosce oddalonej o kilkanaście kilometrów.Dalej zobaczymy...
-Rozumiem.-ufała jej.Itami nigdy się nie myliła jeśli chodzi o cel wędrówki. Znów zapanowała cisza.Czułe uszy dziewczyn wyłapały dźwięki.Czarnowłosa staneła przed Księżniczką,wyciągneła katanę i przyjeła pozycje obronną.Z lasu wyszło czterech mężczyzn.Uśmiechali się szyderczo do nich.
-Czego chcecie?!-krzykneła w ich stronę.
-Prosze,prosze...Czyż to nie neko?-zapytał jeden z nich
-Rzeczywiście...One są chyba ostatnie.Ciekawe ile dostaniemy jeśli je sprzedamy.
-Brać je-krzykną prawdopodobnie lider. Rzucili się na nie.Yoshi odepchneła Nanę i zablokowała cios kataną.Podniosła rękę,a z niej wystrzelił strumień wody o wysokim ciśnieniu.Odepchneło go tak,że wpadł na pobliskie drzewo i stracił przytomność. Drugiego przecieła mieczem.Złapała się za ramię. Rana z wczoraj dała o sobie znać. Jeden z mężczyzn korzystając z sytuacji ruszył w stronę Vavi. Był już blisko. W ostatniej chwili kobieta skoczyła przed nią.Broń przecieła jej lewy policzek. Z jej rąk wystrzeliła kula ognia,która pochłoneła wrogów,skazując ich tym samym na śmierć.Wyprostowała się i podeszła do towarzyszki.
-Wszystko dobrze?
-Jasne, a z tobą?-zap zamartwionym głosem.
-Wszystko okej,ale ta ręka...-pokazała na zabandarzowane ramię.
-Spróbuje coś poradzić...-wyjęła swój magiczny kamyk. Zaczoł świecić na zielono. Przyłożyła go do rany dziewczyny.Po chwili znikneła.-Gotowe!
-Dzięki...Możemy ruszać dalej?
-Oczywiście!-dziewczyna z uśmiechem podążała za koleżanką.Przed zmrokiem dotarły do wioski, gdzie zameldowały się w hotelu. Po zjedzonej kolacji pogrążyły się we śnie.Jedna miała piękny,miły sen z kolei druga była pogrążona w koszmarze.Ten koszmar zawsze kończył sie tak samo,przypominając jej o tym jak 10 lat temu została odłączona od rodziny i przydzielono jej zadanie ochrony Księżniczki. W nocy budziła się wielokrotnie. Pamiętała krzyki mężczyzny, który wyprowadził je z miasta. Pamiętała te krwisto-czerwone oczy. Z takimi myślami ponownie zasnełą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
KOMENTARZE MILE WIDZIANE :) xxx